Pizza z pasztetem, delikatna niczym młot Thora, z impetem trafi w wysublimowane gusta męskiej gawiedzi. Składników w niej niewiele, ale sporą rolę przy sporządzaniu tej pizzy odegrała teściowa.
Moja teściowa ma wiele zalet — jak to teściowe 😉 — ale chyba największą z nich jest umiejętność przyrządzenia niesamowitego pasztetu z przeróżnych okrawków mięs, z których nie dało się już sporządzić innych potraw. Pytana o proporcje, dotychczas nie potrafiła (a nie podejrzewam, żeby nie chciała) odpowiedzieć precyzyjnie. Pasztet za każdym razem wychodzi jej rewelacyjny i najczęściej ociupinkę inny. Domyślam się, że ta pizza uda się z dowolnym — byle bardziej mięsnym — pasztetem, bo przecież nie chcemy się ładować pustymi kaloriami.
Składniki
- ciasto na pizzę — z tego przepisu,
- 200 g pasztetu (mięsnego, najlepiej domowego),
- 100–150 g tartego sera żółtego,
- 1 ogórek kiszony,
- 4 czubate łyżeczki dobrego koncentratu pomidorowego,
- 1 czubata łyżeczka ziół prowansalskich.
Spód do pizzy smarujemy koncentratem pomidorowym i posypujemy obficie ziołami prowansalskimi. Wykładamy nań rozdrobniony na kawałeczki pasztet i pokrojonego w talarki kiszonego ogórka. Pizzę z pasztetem posypujemy tartym żółtym serem i zapiekamy do lekkiego zrumienienia w mocno rozgrzanym piekarniku (ok. 15–20 min). Smacznego!
Jeśli teściowa robi pasztet z okrawków, to wierzę, że może mieć problem z określeniem proporcji. Najlepiej byłoby się wprosić na robienie i uważnie się przyglądać 🙂 No i zatęskniłam za domowym pasztetem…