Jeśli zastanawialiście się kiedyś jak wygląda robienie kanapek w kosmosie to…
Buszując po Internecie natknąłem się na bardzo ciekawy materiał — ten i inne z resztą też — na którym Chris Hadfield opowiada o specyficznych warunkach panujących na stacji kosmicznej oraz o tym, jak przygotowuje się kosmiczne jedzenie w stanie nieważkości. Obejrzyjcie sami.
W wielkim skrócie: na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (International Space Station — ISS) nie przyrządza się zbyt skomplikowanych posiłków. Prawie każdy rodzaj pożywienia jest próżniowo pakowany, najczęściej w różnego rodzaju foliowe torebki, co zapewnia zarówno długi termin przydatności do spożycia, niewielkie gabaryty racji żywnościowych, jak i zabezpiecza samą stację przed ufajdaniem np. keczupem, musztardą, czy innym specjałem. We wcześniejszych latach eksploracji kosmosu stosowano kosmiczne jedzenie pakowane w tuby, czy też różnego rodzaju liofilizaty — takie trochę żołnierskie jedzenie. Obecnie astronauci mają nieco szersze pole manewru i mogą pokombinować z różnymi smakami.
Aby zachować porządek trzeba było niestety zrezygnować z niektórych rzeczy. Chris opowiada, że zamiast chleba jako pieczywa, używają tortillę. Jest to podyktowane tym, że jedzenie chleba w warunkach nieważkości generowałoby kosmiczne ilości okruszków, które latałyby wszędzie wokół, zamiast upaść na talerz czy podłogę, jak to się dzieje na Ziemi. Swoją drogą talerzy też tam nie używają. Po prostu są niepotrzebne — wszystko daje się “zawiesić” w powietrzu. Nawet wodę w formie falujących kropel.
Same kanapki robi się wyciskając składniki na powierzchnię placka tortilli. Nawet w przypadku rzadszych sosów, napięcie powierzchniowe cieczy będzie utrzymywać je na miejscu.
A jak Wam się podoba takie kosmiczne jedzenie? 🙂
Kanapki jak kanapki, mnie zawsze zastanawiało jak tam sikają — może być niebezpiecznie 😉
A nawet trochę strasznie… “Podłączają” się do czegoś w rodzaju ogromnej dojarki 😉